"Ubieraj się tak byś nie czuł się nagi"
Takie ładnie brzmiące zdanie, które wykiełkowało przypadkowo w mojej głowie. Ogółem rzecz biorąc jest to coś oczywistego aczkolwiek wydaje mi się mądrego, otóż ubiór jest czymś co nas w jakiś sposób identyfikuje, oddziela od reszty bądź wpaja nas w tłum. Nosząc coś w czym nie czujemy się sobą czujemy się źle, zupełnie tak jakbyśmy byli nadzy, natomiast wyrażając siebie za bardzo, otwierając się na szalone kroje i kolory możemy się narazić na krzywe spojrzenia innych i - o ile się nimi będziemy zanadto przejmować - również będziemy się czuli jak bez ubrań ( w dodatku szalone stroje mogą obciążyć nieco nasz budżet :/ ). Jak zrównoważyć te dwie skrajności? No i w tym miejscu wracamy do zdania z pierwszego wersu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz