30 grudnia 2016

Rozdział IV część 2



Przywitała ją służąca, chyba nowa bo wcześniej jej nie widziała albo po prostu pogubiła się już w całej służbie pracującej w zamku. Przeszła przez spiralne schody i znalazła się w milutkim i przytulnym pokoiku. Po głowie wciąż chodziły jej myśli co mogło dziać się w Cimero i czy księżniczka a właściwie królowa jakoś tam sobie poradziła ale myśl była bardziej na "tak, udało jej się", miała kilka swoich argumentów przede wszystkim to, że był to jeden z tych lekko nieogarniętych i niestabilnych wymiarów, wszystko się tam mogło zdarzyć a demony z którymi walczyła nie stanowiły właściwie bardzo dużego problemu. Właściwie gdy o tym myślała to pobyt na tej planecie wydał jej się jak sen i nie chodziło jej o to, że się z niego obudziła, po prostu było tam tak dziwnie wręcz nielogicznie, strasznie ale też wesoło. Właściwie to fajnie byłoby tam wrócić…
Skończyła swoje myśli, otworzyła książkę szukając odpowiedzi na to jak przeniosła się na Cimero i wróciła stamtąd tak szybko.
 Słońce opadło a niebo zmieniło barwę na prawie krwistą, niedługo miała nadejść noc, niestety ciemna i straszna bo do pełni albo kwarty było jeszcze daleko. Przeglądając kolejne strony książki białowłosa zadręczała swoją głowę w poszukiwaniu odpowiedzi na wcześniej zadane sobie pytanie, niestety nie mogła jej znaleźć  a jedynym co zajęło jej uwagę  był rozdział o krótkim wymiarze. Poddała się, nie chcąc odczuwać więcej niemiłego uczucia bycia głupią i uniknąć zbytniego wytężania mózgu poszła spać.
 Obudziła się cała zadyszana, miała koszmar, i dobrze wiedziała co było jego powodem.

22 grudnia 2016

Rozdział IV

Dawno nie było rozdziału ale uważam, że najwyższy czas to zmienić, ostatnio troszkę się zniechęciłam do pisania bo mam wrażenie, że każdy poprzedni rozdział powinnam napisać jeszcze raz ale lepiej no i moje lenistwo też się do tego przyłożyło. Ale od teraz postanawiam wstawiać posty krótsze ale za to bardziej regularnie, raz na tydzień czy na dwa tygodnie, postanawiam zrobić sobie wyzwanie ile dam radę. A więc od teraz! Deklaruję, że jeżeli nowy rozdział ani nic innego nie pojawi się na moim blogu przez miesiąc stawiam żelki wszystkim moim znajomym.
***
- Khe… khe.. – Kaszlnęła Szarona oszołomiona nagle sytuacją w której się znalazła. Zniknęło wszystko co zapamiętała a szare otoczenie pola bitwy w jakim, o ile dobrze pamiętała, znajdowała się przed utratą świadomości zamieniło się nagle na biały, jasny pokój. Rozejrzała się, pierwszą rzeczą jaką poczuła i zauważyła było to, że leży na polowym łóżku o ciemno szarym kolorze. Dostrzegła niedaleko mężczyznę, średniej budowy. Był ubrany w biały kitel na który narzucono dosyć schludną szatę o budowie ponczo, też białą ale z niebieskimi wzorami. Po krótkiej chwili zauważyła, że  w Sali, w której leżała było ustawione jeszcze kilka polowych łóżek  a wokoło chodziło jeszcze kilku ludzi ubranych podobnie do mężczyzny.
 A więc szpital? – pomyślała i była to jedna z tych myśli, które uznała za oczywiste ale jakoś zdziwiła się gdy je do siebie przyjmowała. Być może było to też związane z tym, że w otaczającej ją przestrzeni czuła większą ilość magii niż przedtem.
 Po chwili do pomieszczenia wkroczył sam Agato. Przybliżył się do anielicy.
- Rozumiem, że już cię wybudziłaś. – Powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Yhm. – Przytaknęła głową twierdząco. – Swoją drogą gdzie jesteśmy, na Cimero wszystko dobrze? Co się stało z księżniczką?- wyskoczyła z pytaniami ciekawska Szarona.
- Nie jesteśmy na Cimero idiotko. – Odparł bezczelnie. – Tak trudno wyczuć to w powietrzu? Przecież to oczywiste , że jesteśmy w Arkadii. – Szarona zdziwiła się treścią przekazaną przez Agato choć wyjaśniało to kilka spraw, trzeba  jednak dodać, że anielica zirytowała i zdenerwowała się również sposobem w jaki to przekazał nienawidziła bowiem, gdy ktoś na nią krzyczał. Po chwili dotarło do niej jednak zastanowienie dlaczego właściwie są w Arkadii i jak znaleźli się w niej tak szybko.
- Czekaj ale co my robimy w Arkadii? – spytała się pośpiesznie.
- Jesteśmy. – Odparł w ironiczny sposób próbując być śmiesznym.
- Ha ha..- odpowiedziała. – Ale jak się tu dostaliśmy?... Tak szybko – dodała.
- Ale z ciebie idiotka, tylko baran by tego nie zrozumiał – Zrobił przerwę jakby chciał pozbierać myśli. – Nigdy nie byliśmy na Cimero, cały czas byliśmy w Arkadii. – krótka przerwa, patrzył się w zdziwione oczy Szarony złośliwie się uśmiechając – Gdybyś myślała wiedziałabyś, że dotarcie do odległego wymiaru w tak krótkim czasie jest niemożliwe. – Skończył na tym  swój wywód i odszedł od jej łóżka, oddalił się w stronę wyjścia na pożegnanie machając do niej ręką. - Skoro się już wybudziłaś to ja już idę, Radź sobie sama! – Krzyknął na pożegnanie.
Oczywiście Szarona nadal nie zdawała sobie sprawy co to za nowa technika i jak to zrobili ale wiedziała, że skoro on jej tego nie wyjaśnił to też tego nie wiedział a tylko próbował zgrywać mądrego, zgadywała, że poszedł teraz pić Eol ze swoimi koleżkami. W każdym razie pozbierała się i wstała z łóżka, żaden z lekarzy nie miał przeciwwskazań.
 Wyszła ze szpitala, szła prosto wąską uliczką aż trafiła na główny plac, płytki była na nim wyłożone koliście wokół marmurowej fontanny. Pięknie rozlewająca się woda bo nieco abstrakcyjnych ale harmonicznych i ładnych kształtach wydobywała z siebie miły szum, wokoło nie było wielu ludzi, nie były to godziny szczytu a ci którzy się przechadzali osiągali to po co przyszli zazwyczaj po wejściu do jednego z stojących na obrzeżach sklepów. Było bardzo ładnie, świeciło słońce dając niebu błękitny odcień, światło padało na wywyższone marmurowymi szpicami budynki. Szarona stanęła przy fontannie, przez chwilę zastanowiła się jeszcze nad tym co się działo wcześniej, na Cimero. Interesowała ją ta „nowa technika”, o której Agato mówił. Postanowiła zrobić coś co robiła rzadko, skręciła w niedaleką uliczkę i udała się do biblioteki, otworzyła małe drzwi i weszła do środka. Przywitała się z recepcjonistką.
 Kamienna biblioteka była w środku drewniana, nie było to duże pomieszczenie ale miało bardzo przyjemny klimat, książki ciasno ułożone na drewnianych półeczkach wyglądały jak to lubiła określać Anielica dumnie i majestatycznie, Szarona wzięła książkę, najnowszą o magii. Pośpiesznie ją wypożyczyła i wyszła.
 Dalej szła prosto do swojego domu, zamku na obrzeżach stolicy. Zatrzymało ją niestety nieogarnianie przestrzeni wokół i rzadkie wychodzenie z domu, zgubiła się parę razy ale wyszła na prosto, przy okazji mogła popodziwiać piękne strzeliste budynki.
  Wróciła do zamku.