Dawno nie było rozdziału ale uważam, że najwyższy czas to zmienić, ostatnio troszkę się zniechęciłam do pisania bo mam wrażenie, że każdy poprzedni rozdział powinnam napisać jeszcze raz ale lepiej no i moje lenistwo też się do tego przyłożyło. Ale od teraz postanawiam wstawiać posty krótsze ale za to bardziej regularnie, raz na tydzień czy na dwa tygodnie, postanawiam zrobić sobie wyzwanie ile dam radę. A więc od teraz! Deklaruję, że jeżeli nowy rozdział ani nic innego nie pojawi się na moim blogu przez miesiąc stawiam żelki wszystkim moim znajomym.
***
- Khe… khe.. – Kaszlnęła Szarona oszołomiona nagle
sytuacją w której się znalazła. Zniknęło wszystko co zapamiętała a szare
otoczenie pola bitwy w jakim, o ile dobrze pamiętała, znajdowała się przed
utratą świadomości zamieniło się nagle na biały, jasny pokój. Rozejrzała się,
pierwszą rzeczą jaką poczuła i zauważyła było to, że leży na polowym łóżku o
ciemno szarym kolorze. Dostrzegła niedaleko mężczyznę, średniej budowy. Był
ubrany w biały kitel na który narzucono dosyć schludną szatę o budowie ponczo,
też białą ale z niebieskimi wzorami. Po krótkiej chwili zauważyła, że w Sali, w której leżała było ustawione
jeszcze kilka polowych łóżek a wokoło
chodziło jeszcze kilku ludzi ubranych podobnie do mężczyzny.
A więc
szpital? – pomyślała i była to jedna z tych myśli, które uznała za oczywiste
ale jakoś zdziwiła się gdy je do siebie przyjmowała. Być może było to też
związane z tym, że w otaczającej ją przestrzeni czuła większą ilość magii niż
przedtem.
Po chwili
do pomieszczenia wkroczył sam Agato. Przybliżył się do anielicy.
- Rozumiem, że już cię wybudziłaś. – Powiedział
jak gdyby nigdy nic.
- Yhm. – Przytaknęła głową twierdząco. – Swoją
drogą gdzie jesteśmy, na Cimero wszystko dobrze? Co się stało z księżniczką?-
wyskoczyła z pytaniami ciekawska Szarona.
- Nie jesteśmy na Cimero idiotko. – Odparł
bezczelnie. – Tak trudno wyczuć to w powietrzu? Przecież to oczywiste , że
jesteśmy w Arkadii. – Szarona zdziwiła się treścią przekazaną przez Agato choć
wyjaśniało to kilka spraw, trzeba jednak
dodać, że anielica zirytowała i zdenerwowała się również sposobem w jaki to
przekazał nienawidziła bowiem, gdy ktoś na nią krzyczał. Po chwili dotarło do
niej jednak zastanowienie dlaczego właściwie są w Arkadii i jak znaleźli się w
niej tak szybko.
- Czekaj ale co my robimy w Arkadii? – spytała się
pośpiesznie.
- Jesteśmy. – Odparł w ironiczny sposób próbując
być śmiesznym.
- Ha ha..- odpowiedziała. – Ale jak się tu
dostaliśmy?... Tak szybko – dodała.
- Ale z ciebie idiotka, tylko baran by tego nie
zrozumiał – Zrobił przerwę jakby chciał pozbierać myśli. – Nigdy nie byliśmy na
Cimero, cały czas byliśmy w Arkadii. – krótka przerwa, patrzył się w zdziwione
oczy Szarony złośliwie się uśmiechając – Gdybyś myślała wiedziałabyś, że
dotarcie do odległego wymiaru w tak krótkim czasie jest niemożliwe. – Skończył
na tym swój wywód i odszedł od jej
łóżka, oddalił się w stronę wyjścia na pożegnanie machając do niej ręką. -
Skoro się już wybudziłaś to ja już idę, Radź sobie sama! – Krzyknął na
pożegnanie.
Oczywiście Szarona nadal nie zdawała sobie sprawy
co to za nowa technika i jak to zrobili ale wiedziała, że skoro on jej tego nie
wyjaśnił to też tego nie wiedział a tylko próbował zgrywać mądrego, zgadywała,
że poszedł teraz pić Eol ze swoimi koleżkami. W każdym razie pozbierała się i
wstała z łóżka, żaden z lekarzy nie miał przeciwwskazań.
Wyszła ze
szpitala, szła prosto wąską uliczką aż trafiła na główny plac, płytki była na
nim wyłożone koliście wokół marmurowej fontanny. Pięknie rozlewająca się woda
bo nieco abstrakcyjnych ale harmonicznych i ładnych kształtach wydobywała z
siebie miły szum, wokoło nie było wielu ludzi, nie były to godziny szczytu a ci
którzy się przechadzali osiągali to po co przyszli zazwyczaj po wejściu do
jednego z stojących na obrzeżach sklepów. Było bardzo ładnie, świeciło słońce dając niebu błękitny odcień, światło padało na wywyższone marmurowymi
szpicami budynki. Szarona stanęła przy fontannie, przez chwilę zastanowiła się
jeszcze nad tym co się działo wcześniej, na Cimero. Interesowała ją ta „nowa
technika”, o której Agato mówił. Postanowiła zrobić coś co robiła rzadko,
skręciła w niedaleką uliczkę i udała się do biblioteki, otworzyła małe drzwi i
weszła do środka. Przywitała się z recepcjonistką.
Kamienna
biblioteka była w środku drewniana, nie było to duże pomieszczenie ale miało
bardzo przyjemny klimat, książki ciasno ułożone na drewnianych półeczkach wyglądały
jak to lubiła określać Anielica dumnie i majestatycznie, Szarona wzięła
książkę, najnowszą o magii. Pośpiesznie ją wypożyczyła i wyszła.
Dalej szła
prosto do swojego domu, zamku na obrzeżach stolicy. Zatrzymało ją niestety nieogarnianie
przestrzeni wokół i rzadkie wychodzenie z domu, zgubiła się parę razy ale
wyszła na prosto, przy okazji mogła popodziwiać piękne strzeliste budynki.
Wróciła do
zamku.