Niebo zwróciło uwagę szarony .Wyjrzała przez okno
i zobaczyła rozciągającą się bardzo ciemną chmurę. Było w niej coś niezwykłego.
Przyglądała się jej gdy nagle do jej pokoju wszedł Agato.
- Chodź szybko, mam do ciebie sprawę.
- Jaką znowu sprawę!? Nigdzie z tobą nie idę. –
Szarona nie przepadała za Agato i nie było to dziwne, zawsze ją wykorzystywał i
robił jej wiele niemiłych rzeczy a wszystko dlatego, że chciał zdobyć jej moc.
Dlatego też wiele razy eksperymentował na niej a kiedyś nawet na prawie cały
tydzień zabrał ją do jakiejś groty nie wiadomo gdzie i testował na niej różne
eliksiry. Do tego Szarona nie mogła nawet się mu w jakiś sposób przeciwstawić.
Było tak dlatego, że gdy była jeszcze
mała użył na niej potężnego zaklęcia które zakuło ją w zbroję. Zbroja była ona
lekka i nie przeszkadzała w niczym ale dzięki niej Agato mógł kontrolować ciało
Szarony i przez to nie był to już
pancerz ale smycz. Gdy Agato nie używał zbroi stawała się niewidzialna i
nie było można jej wyczuć dlatego nie przeszkadzała w życiu codziennym ale
Szarona czuła ją przez cały czas, czuła dziwne uczucie skrępowania i zamknięcia
które dawała.
- Idziesz ze mną i to koniec tego tematu. –
Powiedział przerywając Szaronie myślenie o tym jak bardzo go nienawidzi które i
tak po chwili wróciło.
- Nigdzie nie będę z tobą … - I właśnie w tej
chwili Agato sprawił, że zbroja się zacisnęła a po chwili użył jej aby
prowadzić Szaronę za sobą.
- Mówiłem, że to koniec tematu. – Powiedział i
uśmiechnął się szyderczo. Zbroja Szarony była teraz widoczna i mocno zaciśnięta
co sprawiało, że trudniej było jej oddychać i po chwili przez to zemdlała.
- Wreszcie. – Wyszeptał do siebie Agato, po chwili
chwycił Szaronę i zarzucił ją sobie na plecy. – Nie będę na ciebie magii
marnował skoro jesteś lekka j. – Wyszeptał i ponownie się uśmiechnął. Miał racje
Szarona nie była zbyt ciężka jak i również wysoka miała może trochę więcej niż
metr sześćdziesiąt wzrostu i ważyła może z pięćdziesiąt kilo ale w tej chwili
nie chodziło o jej wymiary, Agato zszedł po schodach z zamkowej wieży idąc potem do jakiegoś pomieszczenia.
Było to „eleganckie” pomieszczenie z białymi ścianami i licznymi kolumnami z
zdobieniami w stylu jońskim pośrodku znajdował się stół w kształcie elipsy
zrobiony z jakiegoś rodzaju białego kamienia, był wypolerowany i błyszczał.
Wokoło niego ustawione było osiem krzeseł zrobionych z bardzo jasnego drewna I
białych nakładek na krzesła. Pod tym wszystkim rozpościerał się długi czerwony
dywan z mieniącą się na złoto obszywką. Agato zrzucił Szaronę na ten dywan.
Ocuciła się wtedy i właśnie miała wstawać ale Agato wtedy kopnął ją mocno w
brzuch, ból był okropny, nie była wtedy wstanie nawet wydusić z siebie krzyku.
Agato nie przejmując się ją zaczął wołać.
- Wróciłem! Przyprowadziłem ją! – Wtedy po krótkim
czasie z pokoju obok przyszła trójka
ludzi, jeden z nich był już dość stary, miał długą szarą bro… (dobra nie
będę opisywać, taki saruman :P) Drugi wyglądał raczej, jak nastolatek, jego
włosy były koloru płomiennego a jego twarz pokrywały piegi. (pospolity
rudzielec XD) A za to trzeci był bardzo podobny do Agato. Miał trójkątną twarz
i lekko opaloną skórę jego czarne włosy były krótkie i uczesane do przodu. Miał
wąskie usta i granatowe oczy których głęboki kolor można było dostrzec z daleka
ale właściwie różnił się od Agato tylko kolorem i uczesaniem włosów. Gdy
przyszli rudy i saruman usiedli przy stole a trzeci tylko oparł się o niego
rękoma po czym zaczął mówić.
- A więc wreszcie przyszedłeś i przyprowadziłeś… -
W tym momencie na chwilę zwrócił wzrok na Szaronę która klęczała przy stole na
czerwonym dywanie – To jest ona? – Zapytał łagodnym głosem
- Tak to ona, mogłeś jej nie poznać, w końcu
rzadko wychodzi. – Szarona w ogóle nie
rozumiała co się dzieje ale w razie czego już zbierała w sobie magię jak gdyby
trzeba było kogoś jakimś czarem ogłuszyć…
- Miewam, że mimo wszystko będzie z niej dobra
królowa. – Powiedział z elegancją w głosie ale po tym uśmiechnął się do Agato i
wymienili się porozumiewawczym spojrzeniem. – Widzę, że jesteś już zaciekawiony
o co tu chodzi mój bracie więc już wyjaśniam tobie i księżniczce o co chodzi,
otóż całość wyjaśni wam Albin. – powiedział i usiadł na krześle wtedy też wstał
rudzielec I zaczął się przedstawiać
- Witam cię drogi Dairi* oraz ciebie księżniczko wezwaliśmy
was tutaj z bardzo ważnego na tą chwilę powodu, otóż otrzymaliśmy właśnie
Informacje, że dawny bardzo silny artefakt, kryształ światła, który został
uznany za zaginiony znajduje się gdzieś w
wewnętrznym archipelagi planet, podobno gdzieś niedaleko wyczuła to
armia demonów, która wyszła z ich wymiaru i teraz podbijają razem z jakimiś
przywódczyniami planety tego archipelagu, zasiali już pustkę na planecie Eris i
Makemake, nie wiadomo co zresztą planet ale przypuszczalnie udają się na
planetę Cimero.
- Przejdź do rzeczy Albin – Wtrącił się granatowo
oki
- Właśnie przechodzę – Odpowiedział rudy – otóż
planeta Cimero wysłała list z prośbą o pomoc do naszego wymiaru i kilku innych
planet, normalnie zignorowalibyśmy to , ale po pierwsze planeta daje wysokie
wynagrodzenie za pomoc a po drugie armia demonów z kryształem światła nie
wyglądały by ciekawie więc zgodziliśmy się im pomóc.
- Albin streszczaj to – wtrącił się ponownie ale
rudy kontynuował swoje przemówienie.
- To właściwie większość informacji które do nas
doszły muszę jeszcze napomnieć, że Cimero jest podobno dość mocno rozwinięta
technologicznie, więc może uda nam się wytargować parę interesujących rzeczy.
Co do pomocy to akurat nie uda się zabrać wiele osób do podróży
międzyplanetarnej więc polecą tylko
osoby, posiadające wyjątkowo mocne uzdolnienia magiczne lub fizyczne. Jeżeli
chodzi o takowe osoby to chcielibyśmy wysłać pana, panie Dairi oraz
księżniczkę. – Szarona zebrała już trochę magii ale nie czuła wyraźnego
zagrożenia. Nie spodziewała się, że zostanie wysłana z Agato na jakąś planetę i
była tym lekko zszokowana.
- A może to podstęp? – myślała i wtedy zauważyła,
że nazbierała już całkiem spore ilości energii. Chyba jej aktywność magiczna
została już zauważona bo „Saruman” patrzył na nią dziwnym wzrokiem. Przestała
zbierać magię i zaczęła zastanawiać się dlaczego właściwie to ona ma lecieć na
jakąś nieznaną planetę. Wtedy nagle Saruman wstał i użył jakiegoś elektrycznego
zaklęcia przypominającego elektryczną kulę lecącą z ogromną szybkością w stronę
Szarony. Niewiele myśląc wytworzyła wokoło siebie ogromną przeźroczystą tarczę.
Pocisk uderzył tarczę rozszedł się po niej w postaci iskier ale nie uszkodziła
jej.
- Tak jak myślałem – Powiedział starzec – Tarcza
eteryczna wyższego poziomu… A już zaczynałem wątpić czy się nadajesz. –
Uśmiechnął się dziwnym jak na jego wiek uśmiecham. Zresztą nie tylko on,
wszyscy zaczęli się głupio cieszyć a „granatowo oczny” klepnął Agato po plecach
–choć nie do końca wiadomo czemu.
Szaronę zmęczyło już to wszystko i gdy tylko miała
okazję czmychnęła od tego do łazienki trochę się „wypindżyć” chociaż w jej
przypadku to słowo stawało się trochę dziwne. Poszła do królewskiego wychodka i
zamknęła się tam, nie lubiła gdy ktoś jej przeszkadza ani w ogóle nie lubiła
towarzystwa, bynajmniej tego które mogła mieć w zamku. Łazienka była jedną z rzeczy,
z których mogła być dumna jako księżniczka, jedną ścianę cało pokrywało lustro
a raczej coś „lustropodobnego” to znaczy właściwie nadal lustro, ale lekko
zniekształcające no i w niektórych miejscach miało z lekka inny kolor ale to
była właśnie magia tego lustra. Kolejnym elementem łazienki był zlew, który
swoim wyglądem przypominał raczej fontannę, z ściany w łazience wypływały dwa
wypływy wody (ta wiem masło maślane ale nie mogłam znaleźć słowa) następnie
wlewały się do mniejszych zlewków a tam w coraz to większe aż do największego.
Oczywiście był jeszcze sedes aczkolwiek w porównaniu do reszty był on po prostu
dziurą z wodą w wielkiej białej płycie, cała łazienka była biała, i właściwie niewiele było innych kolorów.
Szarona
przejrzała się w lustrze no i cóż mimo iż była „nieogarnięta” wyglądała
pięknie, jej białe włosy choć nieułożone to po prostu śliczne, zresztą cała była
śliczna choć jej uroda była raczej urocza i lekko dziecięca, miała bladą cerę i
jasno różowe wąskie usta ale najbardziej w sobie lubiła swoje oczy, głębokie
błękitne źrenice otoczone czarnym okręgiem przypominały z nieco oczy psa
haskiego w dodatku otaczała je druga czarna przestrzeń złożona z wielu rzęs.
Wzięła szczotkę i uczesała swoje długie do pół uda włosy i związała je w
wygodnego warkocza. Dodatkowo choć nie przepadała za makijażem spodobało jej
się rysowanie na różnych częściach ciała specjalnymi barwnikami więc –gdy tylko
pamiętała – rysowała sobie za pomocą takich barwników różowe serduszko.
Gdy
skończyła się „wypindżać” jak to potocznie lubiła mówić poszła do swojej
komnaty i klasnęła w dłonie a z sufitu zsunęła się szafa z ubraniami. Nie do końca wiedziała jak się ma ubrać ale z tego co potem jej dopowiedzieli to na
Cimero jest dość zimno choć nie ma tam śniegu. Szarona założyła więc białą
bluzkę obszytą szarym materiałem sięgającą jej do okolic pępka z krótkimi zdobionymi
koronką rękawami oraz krótką spódniczkę sięgającą połowy uda rozdzielającą się
na końcu na krótsze i dłuższe części, dodała do tego rajstopy czy też długie
skarpetki czy jeszcze coś innego, grube w białym kolorze sięgające lekko za
kolano dając lekką przestrzeń między spódniczką a rajstopami. Do tego dodała
jeszcze „bransoletki” to znaczy dzwoniaste rękawy z falbanami wiszące na
miejscu bransoletek majestatycznie zasłaniające dłoń. Aby nie było jej zimno
założyła cieniutki sweterek z wełny (a raczej czegoś przypominającego wełnę),
który dawał jej ciepło ale nie przykrywał sobą pozostałej części jej wyglądu.
Tak ubrana
zeszła do dolnej komnaty gdzie czekał na nią Agato i lokaj niosący ze sobą dwa
bagaże. Lokaj odprowadził ich do placu gdzie czekał już magiczny emanujący
energią pojazd będący wielką kulą z dziurami, z których wydobywała się energia
gdy statek był w ruchu, z środka statku wydobywała się drabina którą Szarona i
agato wsiedli do pojazdu. Potem jeszcze kilka przystanków na arkadach (latające
wyspy na Arkadii zwane arkadami po rozdzieleniu arkadii powstało ich wiele i
zamieszkały na nich różne rasy) aby zabrać ze sobą innych wybranych z Arkadii
do tej misji.